Amortyzacja wind i schodów ruchomych. Jeżeli urządzenie da się wymontować z budynku bez uszczerbku dla obu przedmiotów i ulokować z takim samym przeznaczeniem w innym obiekcie, to można je Mamusiu droga, mamusiu miła. Pragnę byś zawsze wesoła była. Takie życzenia matuś jedyna. Składa Ci twoja dziecina. Jak ptaszek ć; Menago zona Dźwigi (windy) Dźwig – urządzenie zwane również potocznie windą lub wyciągiem; przeznaczone do przemieszczania (podnoszenia) ładunków (osób lub towarów) w kabinach lub na platformach wzdłuż sztywnych prowadnic nachylonych do poziomu pod kątem większym niż 15 stopni, pomiędzy określonymi poziomami, zwykle na dużą wysokość. POLITYCZNOŚĆ LITERATURY – CZĘŚĆ DRUGA: LITERATURA POLSKA Dukaj i krytycy robią stan wojenny. O Wrońcu i wokół Wrońca Piotr Sterczewski Wroniec Jacka Dukaja to wydana pod koniec 2009 roku, krótka i bogato ilustrowana przez Jakuba Jabłońskiego, stylizowana na bajkę opowieść o stanie wojennym widzianym oczami dziecka. kiedy odnajdziesz już swój dom jedyny ten nasz pierwszy - Tekściory.pl – sprawdź tekst, tłumaczenie twojej ulubionej piosenki, obejrzyj teledysk. "chwytały je specjalne ruchome dźwigi" Specjalne okazje - Krystyna Prońko "Lepiej milcz Niepotrzebne teraz żadne słowa niech w ciszy dalej wszystko spełnia się Lepiej milcz Co nam może jeszcze dać rozmowa Pozostaw lepiej dłoniom dialog ten Mów w sytuacjach sposobniejszych " Pierwszym z nich jest tak zwany dźwig stacjonarny, który trzeba najpierw rozłożyć. Ustawiany jest on w jednym miejscu, a następnie, po zakończonej pracy, dochodzi do jego demontażu. Drugim typem jest natomiast tak zwany dźwig przejezdny. Jest on wyposażany w podwozie szynowe lub gąsienicowe, dzięki czemu może się poruszać. To możliwe, bo dysponujemy nowoczesnym i niezawodnym sprzętem. Poznaj nasze dźwigi specjalistyczne i przekonaj się, w jaki sposób możesz wykorzystać je dla swojego biznesu. Oferta dźwigów do zadań specjalnych . Dźwigi specjalistyczne od dystrybutora Lift Łódź to urządzenia przeznaczone do realizacji różnych zadań. Fuckadelican Garden - Waltari zobacz tekst, tłumaczenie piosenki, obejrzyj teledysk. Na odsłonie znajdują się słowa utworu - Fuckadelican Garden. chwytały je specjalne ruchome dźwigi AKADEMIA PANA KLESA - Tekściory.pl – sprawdź tekst, tłumaczenie twojej ulubionej piosenki, obejrzyj teledysk. zrWG0p. Dźwigi Specjalne Wychodząc naprzeciw potrzebom naszych Klientów oferujemy w pełni spersonalizowane windy osobowe, windy towarowe oraz inne urządzenia dźwigowe, które idealnie pasują do niestandardowych i wyjątkowych projektów oraz pomysłów. Oprócz szerokiej gamy konwencjonalnych wind i dźwigów, LIFT RZESZÓW projektuje i dostarcza niestandardowe urządzenia dźwigowe zaprojektowane wg. specjalnych potrzeb Klientów. Dzięki ponad 20 letniemu doświadczeniu LIFT RZESZÓW niezawodnie, precyzyjnie i profesjonalnie realizuje największe wyzwania w dziedzinie projektowania, dostawy oraz instalacji dźwigów specjalnych. Nasza praktyka, wszechstronność i znakomite zaplecze inżynieryjno-techniczne pozwala nam spełnić niestandardowe wymagania, pokonać wszelkie przeszkody i ograniczenia. Wśród naszych dźwigów specjalnych najczęściej dostarczamy: windy wandaloodporne, windy strażackie, super windy towarowe (o udźwigu do X ton) windy panoramiczne szklane. Od luksusowych apartamentowców, przez lotniska i centra konferencyjne, po prywatne rezydencje, budynki fabryczne i szpitale – LIFT RZESZÓW zawsze znajdzie właściwe rozwiązanie transportu pionowego w Twoim obiekcie. Lift Rzeszów Biuro handlowe: ul. Krzysztofa Kamila Baczyńskiego 9A 35-211 Rzeszów tel. +48 17 85 24 365 fax +48 17 85 00 425 biuro@ Godziny otwarcia Poniedziałek 08:00–16:00 Wtorek 08:00–16:00 Środa 08:00–16:00 Czwartek 08:00–16:00 Piątek 08:00–16:00 Sobota - zamknięte Niedziela - zamknięte DAM 25 punktów Ułóż po kolei ( pan kleks) Gdy idąc w ślad pana Kleksa nabrałem w płuca pewną ilość powietrza i poczułem wewnątrz niezwykłą lekkość, zrozumiałem, że już gotów jestem do lotu. Wydąłem, więc policzki i począłem natychmiast unosić się w górę. Praca wrzała, a łoskot maszyn i narzędzi zagłuszał słowa inżyniera Kopcia, który tłumaczył coś i objaśniał piskliwym głosem. W następnych halach fabrycznych wyrabiane były dziury i dziurki większych rozmiarów, a wiec dziury na łokciach, dziury w moście, a nawet dziury w niebie. Te ostatnie były szczególnie duże i maszyny, na których je toczono, wystawały wysoko ponad dach fabryki, a robotnicy pracujący przy nich musieli. Wspinać sie po olbrzymich rusztowaniach. Gdy weszliśmy do pierwszej hali, o Mało nas nie oślepiły snopy różnokolorowych iskier, tryskających z pąsów transmisyjnych, elektrycznych świdrów i tokarek. Pamiętając o zakazie inżyniera Kopcia musieliśmy nieustannie pilnować Alfreda, gdyż miał ogromna skłonność do dłubania w nosie i co chwila odruchowo wyciągał palec, aby podłubać nim w dziurkach obrabianych przez tokarzy. Gotowe wyroby wrzucali do małych wagoników, a po napełnieniu chwytały je specjalne ruchome dźwigi i przenosiły do składu w sąsiednim gmachu. Przyglądaliśmy się sie z ogromnym zainteresowaniem pracy maszyny i podziwialiśmy niezwykłą wprawę tokarzy, którzy za jednym obrotem kola otrzymywali dziesięć do dwunastu prześlicznie wykończonych dziurek. Fabryka składała się z dwunastu olbrzymich budynków o przezroczystych murach i oszklonych dachach. Z daleka już można było rozpoznać potężne koła maszyn, których stukot donośnym echem rozlegał się po całej okolicy. Pan Kleks zbliżył sie do jednego z wagoników, wyjął z nosa obie zużyte swoje dziurki, wybrał sobie dwie nowe, dopiero, co utoczone, i włożył je do nosa na miejsce starych. Wyglądały ślicznie, połyskiwały polerowanymi brzegami i widzieliśmy, z jaka przyjemnością pan Kleks raz po raz wyciera nos. Maszyny stały długimi szeregami w kilka rzędów, inne zawieszone były na linach i dźwigach, przy wszystkich zaś uwijały sie tłumy robotników ubranych w skórzane fartuchy i hełmy o czarnych szkłach. Kurs na dźwigi (windy) towarowo-osobowe. Pytania i odpowiedzi Przygotowując się do egzaminu UDT sprawdź swoją wiedzę pozyskaną na kursie w Ośrodku Kształcenia Almat. Spokojnie i z zastanowieniem przeczytaj pytanie egzaminacyjne i następnie wytypuj prawidłową odpowiedź - nie śpiesz się !!! Następnie kliknij przycisk "odpowiedź" - sprawdź czy miałeś rację. Teraz najważniejsze - Żeby zaliczyć egzamin teoretyczny musisz zakreślić 11 włśniwych odpowiedzi z 15-tu - Masz na to 30minut - to bardzo dużo czasu - nie śpiesz się !!! Dźwigi towarowo-osobowe w tym szpitalne Co nazywamy strefa odryglowania drzwi szybowych jest to obszar, w którym można otworzyć prawidłowo działające drzwi szybowe bez użycia narzędzi specjalnych jest to obszar przed wychylnymi drzwiami szybowymi jest to obszar, w którym można otworzyć drzwi szybowe jedynie za pomocą narzędzi miejsce, w którym zamontowany jest rygiel Kiedy przerwanie dowolnego łącznika bezpieczeństwa w obwodzie sterowym powinno spowodować odłączenie silnika napędowego z jednoczesnym zadziałaniem hamulca po 10 s natychmiast po zatrzymaniu się na docelowym przystanku po zmianie kierunku ruchu kabiny Do elektrycznych elementów bezpieczeństwa nie należy kontakt zwisu lin kontakt obcążki łącznik piętrowy łącznik krańcowy Do mechanicznych elementów bezpieczeństwa nie należą zderzaki kabinowe chwytacze właz awaryjny w dachu kabiny wszystkie odpowiedzi są błędne Podstawowe parametry dźwigu to udźwig, prędkość, wysokość podnoszenia udźwig, wysokość podnoszenia, głębokość podszybia udźwig, prędkość, wyposażenie kabiny udźwig i ilość cięgien nośnych Wyposażenie elektryczne występujące w dźwigu to stacyjka, sygnał alarmowy, oświetlenie podstawowe i awaryjne kabiny, wyłączniki krańcowe kierunków jazdy stacyjka, wyłącznik awaryjny STOP, sygnał alarmowy, łączniki zamków bezpieczeństwa, łączniki krańcowe kontakt podłogi ruchomej, kontakt krat w kabinie każda z powyższych odpowiedzi jest prawidłowa. Co to jest nadszybie obszar w szybie od poziomu górnego przystanku do stropu szybu pomieszczenie nad stropem szybu obszar w szybie od poziomu dolnego przystanku do podłogi szybu przeszklenie w górnej części drzwi przystankowych Co to jest podszybie obszar w szybie od poziomu dolnego przystanku do podłogi szybu pomieszczenie nad podłoga szybu określające wysokość podnoszenia dźwigu obszar w szybie od poziomu górnego przystanku do stropu szybu przeszklenie w dolnej części drzwi przystankowych Jaki rodzaj napędu jest stosowany w dźwigach towarowych ze sterowaniem wewnętrznym i szpitalnych tylko elektryczny tylko hydrauliczny elektryczne lub hydrauliczne wszystkie odpowiedzi są błędne Jakie informacje powinny być zawarte wewnątrz kabiny dźwigu nie jest to określone producent, rok budowy, nr fabryczny, udźwig, skrócona instrukcje obsługi rok budowy, znak CE, ilość przystanków, instrukcje uwalniania awaryjnego, informacje o miejscu przechowywania apteczki pierwszej pomocy wszystkie parametry techniczne dźwigu Jaki powinien być łącznik zatrzymania bezzwłocznego powinien być koloru czerwonego powinien być bezpowrotny (zapadkowy) oznaczony napisem STOP wszystkie odpowiedzi są poprawne Jaką funkcję pełnią zderzaki w dźwigu utrzymują platformę na poziomie przystanku podczas jej załadunku lub rozładunku utrzymują platformę na poziomie skrajnego przystanku podczas jej załadunku ograniczają przejazd platformy poza skrajnymi przystankami wszystkie odpowiedzi są błędne Jak długo chwytacze utrzymają kabinę obciążoną 100% udźwigu czas nieokreślony min. 1 godzinę min. 3 godz. do czasu zasterowania dźwigu z kabiny w kierunku do góry Dźwig towarowo-osobowy z napędem ciernym może nie być wyposażony w ogranicznik prędkości ogranicznik momentu wzdłużnego ograniczniki ruchów roboczych (łączniki krańcowe) koło cierne Mechaniczny element bezpieczeństwa montowany w dźwigach towarowych ze sterowaniem wewnętrznym i szpitalnych to zespół napędowy (reduktor z kołem ciernym i zdawczym) ogranicznik prędkości liny nośne rama kabiny W dźwigach hydraulicznych zawór zabezpieczający przy pęknięciu przewodów służy do zabezpieczenia przewodów przed ich rozerwaniem wskutek nadmiernego ciśnienia awaryjnego opuszczenia kabiny kiedy pęknie przewód hydrauliczny unieruchomienia kabiny kiedy pęknie przewód hydrauliczny odprowadzenia nadmiaru oleju hydraulicznego do zbiornika Właz w dachu kabiny służy do ewakuacji przewożenia długich elementów wentylacji wszystkie odpowiedzi są poprawne Jeżeli w kabinie nie działa oświetlenie, to można jeździć dźwigiem tylko z własnym źródłem światła można jeździć dźwigiem, ale tylko w kierunku do dołu można jeździć dźwigiem bez pasażerów do czasu usunięcia usterki żadna z powyższych odpowiedzi nie jest poprawna W czym wyraża się udźwig w kg oraz liczbie osób tylko w kg tylko w liczbie osób tylko w kiloniutonach Miałem zamiar opisać dokładnie przebieg jednego dnia w Akademii pana Kleksa. Opowiedziałem więc wszystko, co się dzieje od chwili naszego przebudzenia aż do południa. Opisałem lekcję kleksografii, przędzenia liter, odmalowałem kuchnię pana Kleksa, opowiedziałem o poszukiwaniu skarbów i o moich przygodach w psim raju. Od wielu dni spędzam cały wolny czas nad tym pamiętnikiem, a mimo to dobrnąłem dopiero do momentu, gdy o godzinie czwartej pan Kleks kazał wszystkim nam zebrać się przy bramie i rzekł:- Zaprowadzę was dzisiaj na zwiedzenie najciekawszej fabryki na świecie. Ujrzycie najwspanialsze urządzenia i maszyny, przy których pracuje dwanaście tysięcy majstrów i robotników. Mój przyjaciel, inżynier Kopeć, jest kierownikiem tej fabryki i obiecał oprowadzić nas po wszystkich halach fabrycznych, abyśmy mogli przyjrzeć się pracy ludzi i maszyn. Będzie to bardzo pouczająca wycieczka. Proszę ustawić się w czwórki. otworzył bramę i ruszyliśmy w kierunku placu Czterech Wiatrów wsiedliśmy do tramwaju, który miał zawieść nas do fabryki. Ponieważ dla wszystkich nie wystarczyło miejsca, pan Kleks przy pomocy swojej powiększającej pompki rozszerzył tramwaj o sześć brakujących siedzeń, dzięki czemu jechaliśmy bardzo wygodnie. Droga początkowo prowadziła przez miasto, po pewnym zaś czasie wydostaliśmy się na brzeg rzeki i niebawem wjechaliśmy na samogrający most. Jak nam objaśnił pan Kleks, ciężar tramwaju wprawił w ruch maszynerię mostu, dzięki czemu z ukrytych w nim trąbek popłynęły dźwięki marsza ołowianych żołnierzy. Po drugiej stronie rzeki rozrzucone było malownicze, schludne miasteczko. Były to domki robotników zatrudnionych w fabryce. Sama fabryka ukazała się naszym oczom za zakrętem, gdzie znajdował się końcowy przystanek tramwajowy. Od tego miejsca prowadziły do fabryki ruchome chodniki. Czuliśmy się na nich zupełnie jak w lunaparku, gdyż nieprzywykli do takiego środka komunikacji, nie mogliśmy utrzymać równowagi i wywracaliśmy się co chwila na chodnikiem zbliżał się na nasze spotkanie inżynier to wysoki, chudy, siwy pan z rozwianym włosem i kozią bródką. Stał na cienkich, długich nogach i wymachiwał cienkimi, długimi rękami. Przypominał mi bardzo stracha na wróble w podeszłym susem przeskoczył na nasz chodnik, objął serdecznie pana Kleksa i pocałował go w obydwa Pozwolisz, kochany Bogumile, że ci zaprezentuję moich uczniów. Jest ich dwudziestu czterech - rzekł pan Aga, ak! - rozległ się głos Mateusza z tylnej kieszeni pana A to jest mój ulubiony szpak Mateusz - dodał pan Kleks wyjmując go z Bogumił Kopeć przyjrzał się nam uważnie, pogłaskał Mateusza i rzekł bawiąc się końcem swojej bródki:- Wielki to dla mnie zaszczyt powitać cię, mój Ambroży. Bardzo też chętnie oprowadzę twych uczniów po mojej fabryce dziur i dziurek. Tylko pamiętajcie, chłopcy - zwrócił się do nas - w fabryce nie wolno niczego tych słowach owinął lewą nogę dookoła prawej, palce obu rąk pozaplatał jak dwa warkoczyki i płynął na czele naszej gromadki na ruchomym chodniku w kierunku fabryki, do której przybliżaliśmy się z zawrotną składała się z dwunastu olbrzymich budynków o przezroczystych murach i oszklonych dachach. Z daleka już można było rozpoznać potężne koła maszyn, których stukot donośnym echem rozlegał się po całej weszliśmy do pierwszej hali, o mało nas nie oślepiły snopy różnokolorowych iskier, tryskających z pasów transmisyjnych, elektrycznych świdrów i stały długimi szeregami w kilka rzędów, inne zawieszone były na linach i dźwigach, przy wszystkich zaś uwijały się tłumy robotników ubranych w skórzane fartuchy i hełmy o czarnych wrzała, a łoskot maszyn i narzędzi zagłuszał słowa inżyniera Kopcia, który tłumaczył coś i objaśniał piskliwym dosłyszeć jedynie tyle, że w hali tej wyrabiane są dziurki od kluczy, dziurki w nosie i dziurki w uszach, jak również inne jeszcze dziurki mniejszego się z ogromnym zainteresowaniem pracy maszyny i podziwialiśmy niezwykłą wprawę tokarzy, którzy za jednym obrotem koła otrzymywali dziesięć do dwunastu prześlicznie wykończonych wyroby wrzucali do małych wagoników, a po napełnieniu chwytały je specjalne ruchome dźwigi i przenosiły do składu w sąsiednim Kleks zbliżył się do jednego z wagoników, wyjął z nosa obie zużyte swoje dziurki, wybrał sobie dwie nowe, dopiero co utoczone, i włożył je do nosa na miejsce starych. Wyglądały ślicznie, połyskiwały polerowanymi brzegami i widzieliśmy, z jaką przyjemnością pan Kleks raz po raz wyciera o zakazie inżyniera Kopcia musieliśmy nieustannie pilnować Alfreda, gdyż miał ogromną skłonność do dłubania w nosie i co chwila odruchowo wyciągał palec, aby podłubać nim w dziurkach obrabianych przez następnych halach fabrycznych wyrabiane były dziury i dziurki większych rozmiarów, a więc dziury na łokciach, dziury w moście, a nawet dziury w niebie. Te ostatnie były szczególnie duże i maszyny, na których je toczono, wystawały wysoko ponad dach fabryki, a robotnicy pracujący przy nich musieli. wspinać się po olbrzymich na łokciach i na kolanach miały prześlicznie strzępione brzegi i wymagały szczególnej staranności robotników. Pan Kopeć pokazał nam różne pomysłowe rysunki i wzory, podług których młodzi inżynierowie wycinali formy służące do wyrobu tych jednym z pawilonów fabrycznych mieściła się sortownia, gdzie mnóstwo doświadczonych majstrów zajętych było kontrolą, pomiarami i sprawdzaniem gotowych już dziur i dziurek. Popękane, źle wypolerowane, wygięte i uszkodzone dziurki wrzucano do dużych kotłów, gdzie przetapiano je ostatniej hali mieściła się pakownia. Tam specjalne robotnice ważyły dziury i dziurki na dużych wagach i pakowały je do pięcio- i dziesięciokilowych Kopeć podarował nam dwie skrzynki dziurek do powrocie do Akademii pan Kleks upiekł dużo słodkiego waniliowego ciasta i z dziurek tych narobił dla nas mnóstwo znakomitych obwarzanków, którymi zajadaliśmy się przez cały wszyscy zachwyceni urządzeniem fabryki, nie mogliśmy wprost oderwać oczu od elektrycznych świdrów rozpalonych do czerwoności, od tokarek i wszelkiego rodzaju narzędzi, których nazw nie znaliśmy opuściliśmy fabrykę, było już prawie ciemno. Z oddali widzieliśmy przez szklane mury fontanny iskier niebieskich, zielonych i czerwonych, które oświetlały całą okolicę jak Z tych iskier można by przyrządzać doskonałe kolorowe potrawy - zauważył pan Kopeć towarzyszył nam aż do przystanku tramwajowego, opowiadając przeróżne historie ze swego się, że w chwilach wolnych od zajęć w fabryce inżynier występuje w cyrku jako linoskoczek, aby nie wyjść z wprawy w owijaniu jednej nogi dookoła znaleźliśmy się przy końcu ruchomego chodnika, tramwaj stał już na przystanku i cierpliwie czekał. Był to wóz wyleczony swego czasu przez pana Kleksa, dlatego na nasz widok zazgrzytał z radości kołami i nie chciał bez nas ruszyć z Kopeć pożegnał się z nami bardzo serdecznie, niektórych z nas połaskotał swoją kozią bródką, po czym chwilę jeszcze rozmawiał z panem Kleksem w jakimś nieznanym języku, zdaje się, że po chińsku, gdyż jedyny wyraz, który zrozumiałem, było to nazwisko doktora wsiedliśmy do tramwaju, który niezwłocznie ruszył. Pan Kleks, pragnąc uniknąć ścisku, pozostał na zewnątrz i szybował obok w jakiś czas jeszcze widzieliśmy stojącego na przystanku inżyniera Kopcia. Pozaplatał palce obu rąk w warkoczyki i machał nimi z daleka na pożegnanie. W ciemnościach wieczoru, na tle łuny bijącej od fabryki, długa jego postać sięgała aż pod samo gdy tramwaj skręcił w ulicę Niezapominajek, straciliśmy inżyniera Kopcia z oczu. Niebawem wjechaliśmy na samogrający most, który tym razem odegrał na trąbkach marsz Kleks, chcąc widocznie wypróbować swoje nowe dziurki w nosie, wtórował mostowi nucąc melodię przez dojechaliśmy do placu Czterech Wiatrów, było już zupełnie ciemno, dlatego też pan Kleks rozdał nam płomyki świec, które przechowywał w kieszonce od kamizelki, i w ten sposób dotarliśmy wreszcie późnym wieczorem do naszej domu czekała nas przykra pokoje, sale, pomieszczenia i przejścia opanowane były przez te owady, korzystając z nieobecności domowników, wdarły się przez otwarte okna do wnętrza domu, obsiadły wszystkie przedmioty i sprzęty, niezliczonymi rojami unosiły się i brzęczały w powietrzu i z całą właściwą im natarczywością rzuciły się na nas. Wdzierały się do ust i nosów, wpadały do oczu, kotłowały się we włosach, kłębiły się czarnym rojowiskiem pod sufitami, w kątach, na piecach i pod stołami. Na to, by przejść z pokoju do pokoju, trzeba było zamykać oczy, wstrzymywać oddech i opędzać się od nich obiema rękami. Nigdy dotąd nie widywałem takiego najścia w bojowym szyku, jak wielkie eskadry samolotów, formowały się w klucze, w czworoboki, w pułki i nacierały z brzękiem przypominającym odgłos wojennych trąb. Wodzowie wyróżniali się rozmiarami skrzydeł, wojowniczością i odwagą. Bolesne ukłucia, zadawane mi przez tę kąśliwą nawałę, wskazywały na to, że walka prowadzona jest na śmierć i życie. W pewnej chwili do pokoju, przez który usiłowałem przebiec, wleciała z głośnym brzękiem królowa much, szybkim bzyknięciem wydała kilka krótkich rozkazów swoim wodzom, wbiła mi żądło w nos i pomknęła na inne pole lamp nie mogło przedrzeć się przez tę czarną, wirującą w powietrzu chmurę. Chodziliśmy po omacku, depcząc i zabijając całe chmary obsiadających nas zewsząd much, ale wcale ich przez to nie pomogło również wymachiwanie chustkami i ręcznikami. Na miejsce zabitych much pojawiały się nowe i nacierały na nas z większym jeszcze Kleks, który dotąd - fruwając po pokojach - prowadził z muchami zaciętą walkę, opadł wreszcie z sił, założył nogę na nogę i wisząc w powietrzu, zamyślał się głęboko. Muchy w jednej chwili obsiadły go w takiej ilości, że nie było go wcale spoza nich pan Kleks stracił cierpliwość. Wypłynął szybko przez okno i po paru minutach wrócił niosąc w palcach pająka - krzyżaka. Przyłożył doń powiększającą pompkę i pająk szybko zaczął się powiększać. Gdy był już wielkości kota, pan Kleks wzbił się wraz z nim w górę i umieścił go na suficie. Niebawem ujrzeliśmy mnóstwo nitek zwieszających się z sufitu aż do podłogi, a po kwadransie olbrzymia pajęczyna przedzieliła pokój na dwie części. Setki i tysiące much, całe ich zgiełkliwe roje wpadały w nastawione sieci, ale nic nie było w stanie osłabić ich waleczności i bojowego ducha. Pająk rzucał się żarłocznie na złowione w pajęczynę muchy, pożerał ich szturmujące oddziały, wysysał z nich wszystkie soki, miażdżył je i tratował wielkimi włochatymi łapami, ale po krótkim czasie tak już się nimi nasycił, że działanie powiększającej pompki ustało. Pająk zaczął się zmniejszać, wrócił do swej normalnej wielkości, zmniejszyła się również jego pajęczyna i muchy w jedno okamgnienie rozszarpały go na strzępy, mszcząc się w ten sposób za klęskę swych towarzyszek. Królowa much uniosła z sobą jako trofeum krzyż, zdarty niby skalp z pleców pan Kleks przywołał nas do siebie i oznajmił, że właśnie przed chwilą wymyślił specjalny rodzaj muchołapki, która uwolni naszą Akademię od plagi chwili przyniósł do sali szkolnej miednicę z wodą, paczkę gumy arabskiej, mydło i szklaną rurkę. Podczas gdy my opędzaliśmy go od much, pan Kleks rozrobił w miednicy klej razem z mydłem i za pomocą szklanej rurki zaczął wypuszczać bańki mydlane, które jedna po drugiej unosiły się w tych muchołapek dało nadzwyczajne oblepiały ze wszystkich stron kleistą powierzchnię baniek i nie mogąc się już oderwać, razem z nimi opadały na podłogę. Pan Kleks nie ustawał w pracy. Wypuszczał coraz to nowe bańki, my zaś pochwyciliśmy miotły i żwawo wymiataliśmy stosy czarnych od much wszystkie pokoje, sale, pomieszczenia i korytarze zapełniły się mydlanymi bańkami pana rzucały się na ich tęczową, zdradliwą powierzchnię i chmarami przylepiały się do nich. Żadnej nie udało się uniknąć tego żałosnego losu. Pan Kleks dmuchał w rurkę bez przerwy i po godzinie w całej Akademii nie było już ani jednej muchy, tylko kilkanaście prześlicznie mieniących się baniek tu i ówdzie unosiło się jeszcze nad naszymi przez nas muchy poukładaliśmy na dziedzińcu w wysokie sterty i dopiero nazajutrz rano trzy ogromne ciężarówki, przysłane z Zakładu Oczyszczania Miasta, uprzątnęły to obrzydliwe zakończyła się wojna pana Kleksa z tym wszystkim jedna rzecz wprawiła nas w zdumienie: gdy znaczna część much była już wytępiona, spoza ich czarnych rojów wyłoniła się postać fryzjera Filipa, który spał na otomanie w gabinecie pana Kleksa. Początkowo nie zauważyliśmy go zupełnie, tak był oblepiony przez muchy, kiedy jednak wreszcie dostrzegł go któryś z chłopców, nie mogliśmy wyjść z podziwu, że najście much, które go szczelnie obsiadły, nie zdołało zakłócić jego snu. Jedynie głośne, przerywane chrapanie pozwalało się domyślać, że nie był to sen przyjemny ani wytępieniu much pan Kleks obudził Filipa, kazał nam wyjść z gabinetu, zamknął drzwi na klucz i odbył z Filipem długą, tajemniczą po pewnym czasie drzwi otworzyły się, Filip wyszedł bardzo wzburzony i oświadczył panu Kleksowi podniesionym głosem:- Od dzisiaj proszę sobie znaleźć innego fryzjera. Nie będę więcej strzygł ani pana, ani pańskich uczniów. Dosyć mam już wyczekiwania i obietnic. Przyprowadzę go w tym tygodniu. I to nieodwołalnie. Dla niego miała być ta Akademia, a nie dla tej całej pańskiej hałastry! Żegnam pana, panie nie zwracając na nas uwagi, wyszedł z Akademii, trzaskając po drodze wszystkimi chwili doleciał nas z parku jego przeraźliwy śmiech. W świetle księżyca widzieliśmy przez okno, jak przesadził bramę i pobiegł ulicą Czekoladową w kierunku nocą zasiedliśmy do kolacji. Pan Kleks przez cały czas nad czymś rozmyślał i był tak roztargniony, że kalafiory, które dla nas przyrządził, miały czarny kolor i smakiem przypominały pieczone kolacji pan Kleks wezwał do siebie dwóch Andrzejów i kazał im zanieść do naszej sypialni dwa łóżka i pościel, gdyż jak oznajmił, spodziewa się w każdej chwili dwóch nowych Andrzeje wykonali to polecenie, udaliśmy się do sypialni i pogrążyliśmy się niebawem w głębokim tym kończy się opis jednego dnia, spędzonego przeze mnie w Akademii pana Kleksa.