Ostra jazda bez trzymanki, czyli wybuchowa mieszanka literacko-filmowa. Dorota Masłowska ma wyczucie językowe, a Xawery Żuławski filmowe. Połączenie ich talentów to filmowa „Wojna polsko-ruska”, nakręcony z rozmachem groteskowy sen o Polsce blokowisk. Wojna polsko-ruska. Dodano: 6 lutego 2007, 17:55 / Zmieniono: Problemem jest nie tylko sabotowanie prób zbadania zbrodni katyńskiej, ale także zapominanie, że ZSRR nie wyzwolił Polski w wojna polsko rosyjska 2022, co to jest? Definicja wojna polsko rosyjska 2022. Na czym polega wojna polsko rosyjska 2022? Co to znaczy? Co oznacza? Jak to działa?Wojska agresora kontynuują ostrzał i bombardowania pozycji ukraińskich, Charkowa i Mikołajowa oraz podejmują działania zaczepne na różnych odcinkach linii styczności, lokalnie poprawiając tzw. położenie taktyczne Nowy filmŻuławskiego nie jest wybitny. Toświetne, luźne, lekko eksperymentalne kino, alemniezachwyca szczególnie jako wydarzenie. Nie ma co myśleć o rewolucji w rodzimej kinematografii. Filmy robione dla kasy dalej będą powstawać, ale na pewno "Wojna polsko-ruska" trafi w poczet najciekawszych polskich filmów. Samo dzieło jest trochę dziwne, ponieważ nie zawiera żadnego wprowadzenia do tematu. Wolański nie nakreśla tła politycznego konfliktu, lecz już na pierwszych stronach rzuca czytelnika na granicę polsko-rosyjską i przedstawia siły oraz położenie walczących stron. Z przykrością natomiast stwierdzam, że książka jest trochę nudna. Film nie dla każdego jak zresztą widać po ocenach ludzi, którzy cały sens dzieła muszą mieć wyłożony na tacy. Przygnębia mnie to marne 5.5, bo widzę społeczeństwo, które już nie ma W mojej ocenie film jest bardzo ciężki! W innym wątku widziałem że poruszyliscie temat metafor.. ..w takim razie, czy ktos może mi wyjaśnić co znaczyła scena składania zeznań przez silnego? W najbliższy poniedziałek, 28 września, w wypożyczalniach pojawi się jeden z największych hitów filmowych roku, ekranizacja bestsellerowej książki Doroty Masłowskiej, "Wojna Fajnie, że próbowali zrobić coś na kształt surrealizmu. Ciekawe efekty, ale film autentycznie NIE MA SENSU. Oglądanie go jest męczące.. Jedną z najgłośniejszych polskich premier ostatnich miesięcy - "Wojnę polsko-ruską" - zobaczyło już ponad 400 tysięcy widzów. Za kilka dni obraz zostanie zaprezentowany na festiwalu w B3U2. {"type":"film","id":298581,"links":[{"id":"filmWhereToWatchTv","href":"/film/Wojna+polsko-ruska-2009-298581/tv","text":"W TV"}]} powrót do forum filmu Wojna polsko-ruska 2009-06-13 22:30:11 ocenił(a) ten film na: 4 „Wojna polsko ruska”- recenzjaPoszłam na wymieniony wyżej film bez żadnych uprzedzeń, z pewnym dystansem i zaniżonym spektrum oczekiwań. Nie czytałam żadnych jego recenzji, ani nie znałam opinii moich znajomych. Nie interesuje mnie jaką nagrodę otrzymała książka, na podstawie której nakręcono film oraz jacy aktorzy w nim grają. Potraktowałam ten film z pewnym... dystansem . Film opowiada historię, którą nieczęsto mamy okazję obejrzeć na dużym ekranie( mimo przeraźliwie niskiego poziomu kinematografii wogóle). A to dlatego, że historii w zasadzie nie ma. Główną rolę grają w niej dresy, ćpuny, wyrzutki oraz narkotyki, seks i przekleństwa. Skoro już tak musi być...W porządku. To wszystko idzie w parze z urojeniami, przemocą, a to z kolei towarzyszy głównemu bohaterowi- Silnemu, który siedzi w centrum całej naszej „historii”. Jest jeszcze siła sprawcza tego, w co wpatruje się widz, siedzący w kinie. Mianowicie młoda Dorota Masłowska, pisarka, w umyśle której rodzi się cała fabuła filmu. Mówniąc fabuła mam na myśli parę dni z życia Silnego, jego kobietę, przypadkowe znajome, jego chlanie, ćpanie i bójki. Naprawdę chciałabym napisać coś, co przybliżyłoby wam o czym jest ten film, ale jestem świeżo po seansie, a nie umiem tego zrobić. Po prostu nie wiem o czym był ten film. Próbuję znaleźć jakiś punkt zaczepienia, jakiś wątek, ale...kurcze...nie ma wątków w tym filmie. Ludzie pojawiają się i znikają, towarzyszą temu koks i rzyganie, albo rozróba. Mimo świetnych ról Szyca, Bohosiewicz i innych i tego, że nie wyszłam( jakimś cudem) z tego filmu zawiedziona, z poczuciem rozbicia i niezadowolenia( a to jest osiągnięcie) to nie ma rzeczy, która mogłaby ten film obronić. Zdecydowany przerost formy nad treścią, chociaż momentami wyobrażenie na temat tego o czym jest ten film zupełnie straciło rację bytu. Napewno nie jest to film o tak zwanej „polskiej rzeczywistości”, czy o dresach z blokowiska. W „Wojnie polsko-ruskiej” rzeczywistość miesza się z fikcją. Bohaterowie, ich zachowania, wypowiedzi są przerysowane, wyolbżymione. Dodatkowo, ten zabieg potęguje niezliczona ilość wulgaryzmów i dziwnych zachowań. Mimo, iż widziałam w życiu różne rzeczy nie zdarzyło mi się, żeby ktoś zdemolował mi mieszkanie, a potem wciągnął nosem barszcz czerwony w proszku. A mieszkam przecież w Polsce. W filmie zarówno bohaterowie, jak i ich zachowania oraz wypowiedzi są tendencyjne do granic możliwości. Znajdziemy w nim wszystko, od dresa, po dziwkę, ćpunkę, satanistkę i zagorzałą katoliczkę, której rodzice donosili komunistom, by żyło im się lepiej. Wszystko oczywiście przedstawione w jak najgorszym świetle, z pewnym przekonaniem, że nie będzie lepiej, że nie ma dobrych stron. Nie przypomina mi to pod żadnym względem , ani Polaków, ani „polskości”. Z całym szacunkiem, obalamy więc także mit, że ten film o czymkolwiek opowiada. Nie mam pojęcia o co chodzi z tytułową „Wojną polsko-ruską”. Oprócz tego, ze tytuł jest chwytliwy, w filmie praktycznie nie istnieje, a raczej jest mało istotnym tłem dla akcji. W ogóle mam dziwne wrażenie, że tytuł powstał zanim powstała wątpliwej jakości historia. To tyle o całej tej „Wojnie polsko-ruskiej”. Patrycja Markowska sawant ocenił(a) ten film na: 10 Patricia jaka historia?wracając nocą z jakiejś imprezy stałem się światkiem pewnej podpitych delikwentów w wieku mniej więcej 20-22lata i nawalone nastoletnie działali wspólnie dociskając "czule" swoją towarzyszkę do ogrodzenia, ona sama wyglądała na coś do niej. mijając ich usłyszałem tekst "masz zajebistą dupę, ale bym Cię pierdolną w srakę".nie wiedziałem czy się śmiać czy płakać...co sądzisz o tej historii? Propor ocenił(a) ten film na: 4 sawant to opisz to i może ktoś zrobi o tym się z opinią Patrycji Markowskiej sawant ocenił(a) ten film na: 10 Propor polecam pozostać przy przepięknych i wzruszających serialach z Brazylii które opowiadają o życiu prawdziwym choć nierzadko trudnym:D sawant Każdy może mieć swoje zdanie. Pewnie ta recenzja wyglądałaby dziś inaczej, ale napisałam jak odebrałam ten film niespełna dwie godziny po seansie, napisałam to co myślę i to jakie ten film zrobił na mnie wrażenie. Męczy mnie fakt, że wielce prawdopodobne jest to, że cały marketing wokół tego filmu zrobił odbiorcom dużą krzywdę. Czy możliwe jest to, że idąc na film i nastawiając się, że jest dobry, wychodzimy z kina z takim właśnie przekonaniem, mimo że, paradoksalnie film jest zły? I w ogóle gdzie jest granica między tym co naprawdę jest, a tym co nam się wydaje i czy jest możliwe, że jej nie dostrzegamy?Takie moje pytanie w przestrzeń. Czekam na opinie. Patrycja Markowska sawant ocenił(a) ten film na: 10 Propor w sumie to mógłbym tę historie spisać ale obawiam się, że przedstawiłbym ją w złym świetle, może Ty się tego podejmiesz? Propor ocenił(a) ten film na: 4 sawant Nie podejmę się tego ponieważ sam znam takich historii "na pęczki".Takie opowieści są dobre przy piwie dla śmiechu. Że kumpel nawalony naszczał tu i tam (albo jak w filmie do papużek)Że tez z tym poszli i narobili bardachy w którymś z zafascynował chyba tylko ludzi którzy do tej pory pływali po powierzchni naszej rzeczywistości i nigdy nie zadali sobie trudu by zobaczyć jak to wszystko wygląda bliżej też że pierwszy lepszy policjant sypałby takimi historiami jak z rękawa - tyle, że jemu nie byłoby do śmiechu bo to on widział potem przerażoną dziewczynę z "Polskiego Burgera", albo plującego krwią małolata który spóźnił się na nocny autobus i dzięki temu poznał lokalnego "Silnego"PozdrawiamAha, aby wracać do brazylijskich seriali to musiałbym najpierw się nimi fascynować. Nie oceniaj ludzi pochopnie, przecież możesz w każdej chwili wejść w mój profil i sprawdzić jakie filmy lubię. użytkownik usunięty ocenił(a) ten film na: 4 sawant Wiesz co Interest historia jak każda inna ale nie wiem czy warta opowiedzenia. użytkownik usunięty ocenił(a) ten film na: 4 Patricia Czy naprawdę nikt tego nie skumał, czy tylko się tak zgrywacie? Tym bardziej, że mam wrażenie, że zarówno scenarzyści w filmie jak i Masłowska w książce przedstawili to chyba nawet zbyt dosadnie. Przecież to opowieść o twórczości, nie o niczym konkretnym tylko o samym akcie twórczości i radości z niego płynącej. Od samego początku widzimy Masłowską, która pomiędzy nauką, a życiem rodzinnym pracuje nad ksiażką. Poznajemy źródła jej inspiracji, jej wrażliwość i bogaty świat wyobraźni. Tak powstaje zupełnie nowy świat i dziwne, absurdalne sytuacje, ale istotą jest siła wyobraźni, która nadaje naszemu życiu nową jakość. w takim razie gratuluję wyobraźni Dorocie Masłowskiej:)Doprawdy...:P Propor ocenił(a) ten film na: 4 Patricia W tym przypadku nie Dorocie Masłowskiej tylko jak napisałem w swojej recenzji, reżyser miał pomysł na ten film jednak w mojej opinii pracował na kiepskim materiale wyjściowym. Propor Czyli wszystko sprowadza się do tego, że "Wojna polsko-ruska" to kiepska książka. użytkownik usunięty ocenił(a) ten film na: 4 Patricia To jest twoje zdanie, moim zdaniem jest genialna. Propor ocenił(a) ten film na: 4 Kwestia gustu, ja nie czytałem i po obejrzeniu filmu na 99% tego nie nie przemawia do mnie "powieść dresiarska", może dla ludzi oderwanych od rzeczywistości, było to objawienie. Jednak dla większości spotykającej takie buractwo na w drodze do pracy,domu,sklepu jest to po prostu szara rzeczywistość...Aha nie obraź się za "oderwanych od rzeczywistości" to taka że o mnie (któremu się wydaje że dużo widział) mógłby to samo powiedzieć pierwszy lepszy policjant z dochodzeniówki czy nawet z patrolu interwencyjnego. :) użytkownik usunięty ocenił(a) ten film na: 4 Propor No i git ja w 99% jestem oderwana od rzeczywistości więc chyba pasuje ;) Propor ocenił(a) ten film na: 4 Dla mnie jak najbardziej pasuje :)Gratuluję, oby udało się tak Tobie przeżyć życie, a ewentualna konfrontacja z rzeczywistością była jak najmniej bolesna. :) użytkownik usunięty ocenił(a) ten film na: 4 Propor Nie, nie jest mi lekko z takim życiem ale co mogę zrobić ;( A co do konfrontacji z rzeczywistością to miałam ich aż nadto i były bardzo bolesne. Propor ocenił(a) ten film na: 4 Patricia uważaj Patrycjo mówisz, że "król jest nagi" :) Propor trudno, przeżyję, mam nadzieję, że król też:)też chyba nie skuszę się na przeczytanie książki, choć miałam taki zamiar. Chciałabym wiedzieć jakie książki dostają w Polsce nagrodę Nike. cały czas szukam pozytywów, nasunęło mi się teraz, że montaż był niczego sobie, efekty specjalne, muzyka, ale ostatecznie w mojej opinii film się nie wybronił. Propor ocenił(a) ten film na: 4 Patricia Kolejny raz muszę się z Tobą zgodzić :) To już zalatuje klakierstwem :) Propor niestety jakkolwiek to nie brzmi to wiedz, że ci nie zapłacę za zgadzanie się ze mną, więc chyba pozbyliśmy się złudzeń co do klakierstwa:)wielu ludzi mówiło o tym filmie, że jest "wybitny" co wywołało u mnie śmiech i łzy, bo naprawdę nie wiem na czym polega jego wybitność. problem w tym, że recenzując trudno mówić tylko o książce, albo tylko o filmie. Propor ocenił(a) ten film na: 4 Patricia Tak, ale to nie nasz problem, ponieważ jeśli do prawidłowego odbioru filmu należałoby wcześniej przeczytać książkę to powinniśmy zostać o tym byłaby chyba pierwsza ekranizacja w której brak przeczytania lektury uniemożliwia prawidłowy obiór filmu. To bardzo specyficzny soundtrack do bardzo kontrowersyjnego filmu nakręconego na podstawie bardzo oryginalnej książki. Nie każdemu się spodoba. Ale każdy, kto chce wiedzieć, co się dzieje w polskiej kulturze, powinien przynajmniej raz przesłuchać "Ścieżkę dźwiękowa do filmu »Wojna polsko-ruska«”. Zwykle płyty filmowe są albo zbiorem piosenek albo zestawem muzyki ilustracyjnej. Niekiedy wydawane są także albumy, będące krzyżówką dwóch głównych rodzajów. Wszystkie te typy soundtracków mają swoich zwolenników. Przy czym zdecydowanie większym powodzeniem cieszą się longplaye piosenkowe. Do rzadkości natomiast należą dyski, na których miesza się wszystko z dialogami. Są ryzykowne, bo nikt ich raczej nie kupi dla piosenek ani instrumentali. Nabywca musi być albo fascynatem filmu, albo poszukiwaczem nowych, niespodziewanych wrażeń. Na dodatek takie hybrydy są najtrudniejsze w przygotowaniu. Aby były ciekawe w odbiorze i strawne, kompilatorzy muszą się mocno napracować. Właściwie trzeba stworzyć nowe dzieło – coś w stylu słuchowiska. Na taki krok zdecydowali się kiedyś autorzy i producenci "Natural Born Killers”, tworząc równie fascynującą jak film, odrębną rzecz. Teraz zrobili to ludzie od "Wojny polsko-ruskiej”. I zrobili równie dobrze. Mimo że piosenki są tu w mniejszości, a dominują kawałki instrumentalne i słowo mówione, płyty słucha się znakomicie. W żadnej mierze nie jest ciężkostrawna. Wybrano najlepsze kwestie z filmu, tak zmiksowano z muzyką i przemieszano z piosenkami, że wszystko płynie wartko i jest zajmujące. Mamy tu przy tym idealną równowagę między eksperymentalnymi dźwiękami elektronicznymi a przebojowymi numerami wokalno-instrumentalnymi "List do M.” Dżemu, "Blondynka” Fokusa czy "Scarlet” Closterkeller. Autor: Lech Moliński, 25 kwietnia 2009 Terry Gilliam doczekał się polskiego odpowiednika. Jest nim Xawery Żuławski. Ponoć nieprzekładalna na język filmowy "Wojna polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną" Masłowskiej okazała się wspaniale wybrzmiewać w filmowej rzeczywistości. Dzięki Xaweremu Żuławskiemu. Niezwykle wyczekiwana adaptacja najgłośniejszego literackiego debiutu ostatnich lat spełnia pokładane w niej nadzieje. Pełen wirtuozerskich scen, mięsistych dialogów i ukrytych na dnie obserwacji na temat współczesności film na podstawie powieści wejherowskiej pisarki to coś, czego polskie kino dotychczas nie widziało. Najtrudniej jest, pisząc o "Wojnie polsko-ruskiej" podążyć za sferą fabularną. Ciąg epizodów łączy ze sobą postać Silnego (Borys Szyc z wygolonymi włosami, brwiami i rzęsami), którego oglądamy podczas spotkań z czterema kobietami: Magdą (Roma Gąsiorowska), Andżelą (Marta Strzelecka), Nataszą (Sonia Bohosiewicz) i Alą (Anna Prus), przeplatanych autotematycznymi pojawieniami się Doroty Masłowskiej, pardon: Masłoskiej. Każda z nich reprezentuje inny typ kobiecości, oczywiście, odpowiednio skarykaturyzowany. Ala to dziewczyna ze szkółki niedzielnej, która też kiedyś też chciała się buntować, nawet myślała o ścięciu włosów, ale mama - na szczęście! - ją powstrzymała. Natasza nosi bamberę z naszytą flagą Polski, rzuca mięsem na zawołanie i ogólnie można by nią dzieci straszyć. Respekt do niej czuje nawet hardy i dzielny Silny. Andżela to dziewica, ekolożka, poetka, myślami o samobójczej śmierci wypełniająca każdą wolną chwilę. Najistotniejsza w całej opowieści jest Magda, była partnerka głównego bohatera, temperamentna i niezwykle urodziwa, a jednocześnie niestabilna psychicznie, jak również i wszyscy pozostali uczestnicy ekranowej sieczki spod ręki Masłowskiej i Żuławskiego. Lichy konstrukt fabularny stanowi jedynie przyczynek do poczynienia tabunu obserwacji na temat dzisiejszych czasów. Poszczególne epizody zlewają się, przeplatają między sobą, wytarte zostają jakiekolwiek granice między jawą a snem, między fikcją a rzeczywistością. W pierwszej chwili można mieć wrażenie bełkotliwego charakteru całości. Rzeczywiście filmowy galimatias stylów, konwencji, narracyjny chaos można określić mianem bełkotu, ale jeśli tak, to bełkotu kontrolowanego. Niezborna i nie poddająca się kontroli opowieść w gruncie rzeczy jest przez młodego Żuławskiego znakomicie trzymana w ryzach. "Wojna polsko-ruska" ani na moment nie wymyka się twórcy "Chaosu" z rąk, a wszystkie pozornie rozbijające jedność filmu zabiegi formalne i narracyjne wraz z pojawieniem się napisów końcowych (i po upływie stosownego czasu na odnalezienie się w strukturze opowieści) zaczynają nabierać sensu. Może nie całkiem jednoznacznego, ale od dzieł sztuki trudno oczekiwać poddawania się zamkniętej interpretacji. O tym, że wspólne dokonanie Xawerego Żuławskiego i Doroty Masłowskiej nie wszyscy określą mianem dzieła, nie trzeba nikogo przekonywać. Przebicie się przez warstwę pierwszą filmu, tę którą widzimy, bez przeprowadzenia głębszej refleksji, niekoniecznie okaże się wyzwaniem, jakiemu kohorty polskich widzów będą chciały stawić czoła. Jeśli ktoś zada sobie trud wdarcia się pod paznokieć historii, nie może pozostać nieusatysfakcjonowany. W czasach wyczerpania klasycznej narracji eksperyment z formą stanowi pierwszy krok do powiedzenia czegoś ważnego poprzez swoje dzieło. Sama pusta forma, co stanowi dominującą liczbę przypadków, nie doprowadzi jednak do ponownego napełnienia wyczerpanych schematów. Żuławski z Masłowską mają tego świadomość. Na ekranie atakuje nas, serwowana w tempie turbo, akcja - towarzyszymy dresiarzowi Silnemu w jego zmaganiach z życiem, a wszystko podane zostaje przy użyciu zaburzenia chronologii narracji, retrospekcje i futurospekcje są na porządku dziennym, przy czym nie jest całkowicie oczywiste rozróżnienie, które fragmenty filmy oznaczają podróż w przeszłość, które wycieczkę do przyszłości, a co jest tu i teraz. Literacki pierwowzór zawdzięcza swoją sławę w dużej mierze niesamowitemu wyczuleniu Masłowskiej na warstwę dialogową naszej rzeczywistości. Pisarka z jednej strony odwzorowuje język ulic, język młodzieży, jednocześnie tworząc własną wersję polskiej mowy. Wydawało się, że akurat tej warstwy formującej książkę nie da się przełożyć na film. Tymczasem niewykonalne z pozoru zadanie stało się podstawową siłą napędową ekranowej opowieści, apogeum osiągając w epizodzie bitwy na walkie-talkie Lewego i Silnego, choć również dialogi rzucane przez Sonię Bohosiewicz czy stylizowane na głupawą blondynkę teksty w wykonaniu Romy Gąsiorowskiej. Spod tej oprawy wydostaje się - co stanowi największą wartość - spora ilość obserwacji świeżych, spostrzegawczych obserwacji. Film staje się komentarzem naszej bełkotliwej współczesności, choćby poprzez przybranie takiej formy. Możemy przyjrzeć się małomiasteczkowym realiom, nudzie i marazmowi, jaki dotyka młodych ludzi zmuszonych do gnicia w zapyziałych polskich dziurach. Ponadto podpatrujemy proces twórczy i zarazem zaglądamy w wyobraźnię autorki (kolejna płaszczyzna - film o tworzeniu świata przedstawionego, w tym przypadku powieści). Jest jeszcze publiczność jałowego i spłaszczonego spektaklu, czekająca na show i sensację. Po seansie chce się powiedzieć: A to Polska właśnie! Słów kilka należałoby rzec również o aktorstwie, będącym prawdziwym atutem "Wojny polsko-ruskiej". Należy dziękować Opatrzności, że Erykowi Lubosowi nie zgrały się terminy i ostatecznie Silnego zagrał - zaproponowany przez Masłowską - Borys Szyc, który z powierzonego zadania wywiązał się fenomenalnie. Jego wysokie umiejętności aktorskie nie są tajemnicą, ale mimiczna sprawność w filmie Żuławskiego i zdolność do przykuwania uwagi przez bite 90 minut, to osiągnięcia, które należy szczególnie pochwalić. Wreszcie poza Teatrem Rozmaitości i etiudami studenckimi wykorzystany został ogrom talentu Romy Gąsiorowskiej, która jako Magda buzuje emocjami, fascynuje, uwodzi i piekielnie trafnie oddaje moc dialogów. Niespodzianką jest Michał Czernecki. Jako Lewy bawi i intryguje, sprawdza się w roli dresiarza. Świetny występ Soni Bohosiewicz nie dziwi tak bardzo, jak w przypadku Czerneckiego, bo znana z "Rezerwatu" aktorka niejednokrotnie pokazywała już aktorski pazur. Tutaj mamy do czynienia z wulkanem energii, kipiąca od negatywnych emocji Natasza wibruje niepokojącym soundem zaćpanej degeneratki. Szalona jazda bez trzymanki, jaka staje się udziałem widza, nie ma odpowiednika w polskiej kinematografii. W pewien sposób Xawery Żuławski "Wojną polsko-ruską" kontynuuje filmowe tradycje ojca, również balansującego na cieniutkiej linie, rozpiętej między geniuszem a pseudointelektualnym bełkotem, między głębią a banałem. Pesymistyczna w wymowie adaptacja Masłowskiej ogrywa, na szczęście, swój ponury przekaz potężną dawkę ironii, sarkazmu i dystansem twórców do prezentowanej odbiorcy opowieści. Podobnie było w piętnującym biurokracyjny system "Brazil" Terry'ego Gilliama. Jednak duet Żuławski-Masłowska nie kopiuje. "Wojna polsko-ruska" to dzieło osobne, w którym dokonano niemożliwego i jeszcze da się to z zainteresowaniem oglądać. Czyżby polski film roku? ....................................................................................................... Autor: Maksymilian Nowicki, 23 maja 2009 Dorota Masłowska w książce z 2002 podzieliła krytyków, a teraz zanosi się na to, że tę samą rolę przyjmie Xawery Żuławski dzięki ekranizacji tegoż dzieła. Po pierwsze, zdolna ekipa aktorów młodego pokolenia (w tym dwa polskie talenty ostatnich lat - Roma Gąsiorowska i Sonia Bohasiewicz ) jest tym, bez czego film wiele by stracił. Do kunsztu Borysa Szyca nie trzeba chyba nikogo specjalnie przekonywać. Aktorzy grają nad wyraz, ale przecież takie było zamierzenie - karykatura polskich zachowań i nieudolności językowych wypada tu brawurowo. Obśmiewane jest wszystko, od stosunku do polityki, stosunku sensu stricte i stosunku do stosunku, po wyrażanie własnego zdania, hipokryzję, modę, subkulutury, kończąc na kompleksach, uzależnieniach i małostkowości. Brak fabuły, łamanie zasad składni tekstowej, totalna anarchia przypominająca niepokojąco bełkot - książka była się w stanie przed tym obronić (a nie jest to znowu takie oczywiste w świecie literatury), dlatego tym bardziej jest w stanie to zrobić film, gdzie konwencje łamane są od lat. Do tego stopnia, że w skali światowej "Wojnę..." niekoniecznie można nazwać oryginalną. Zabawy z chronologią, motyw filmu w filmie, duży ładunek psychodelii i pozornego kiczu... Te znane na świecie zabiegi już w Polsce nie są tak często stosowane i dlatego oryginalność powinna być siłą filmu, przebijającą się przez naszą podwórkową kinematografię marazmu. Film jest smakowicie nierealny, teledyskowy, czujemy że to wszystko nie trzyma się kupy, choć technicznie skrojony jest na wysokim poziomie. Sam bohater odczuwa "brak świadomości", rozpaczliwie pytając w pewnym momencie: "Czy ja żyję?". Ten umowny świat w końcu wali się na naszych oczach, a Masłowska, genialnie beztroska, sepleniąca mała dziewczynka, ukazuje się nam jako stworzyciel tego świata. Brzmi niedorzecznie? Ten film jest tak inny, że chce sie go oglądać, a widz nigdy nie wie, czy jego śmiech jest właściwy. Czytelnictwo wśród młodego pokolenia, powiedzmy sobie szczerze, jest w naszym kraju zjawiskiem niszowym, a dzieło Masłowskiej, co by o nim nie mówić, było jednak trochę alternatywne. Żuławski z kolei robi film mimo wszystko popowy, komercyjny (efekty specjalne, dynamizm akcji, efekciarstwo sytuacyjne). Do czego zmierzam - film się dobrze sprzeda, ludzie będą się bawić, ale jaka część widowni go zrozumie? Sama Masłowska boi się że "teraz ludzie będą ściągać z tego filmu teksty i dzwonki na komórkę". Obawiam się, że to prawda. Jako fan książki muszę powiedzieć, że jakkolwiek część najważniejszych cytatów prześliznęła się do filmu, to spora ich liczba już nie, dostało się za to kilka tych niekoniecznie ciekawych. Jestem świadom, że w tej kwestii wiele nie dało się zrobić, niestety taki już los ekranizacji... A propos ekranizacji - jest to ekranizacja dosyć nietypowa, bo w treść akcji Żuławski wplótł sceny z życia prawdziwej Masłowskiej. Czyżby stwierdził, że jego dzieło jest zbyt klarowne? :) "Wojna polsko-ruska" nie może zaskoczyć fabułą, bo takowej nie posiada (nawet jeśli by się pojawiła - nie miała by znaczenia). Ten film to głównie szary obraz subkultur naszego społeczeństwa - hermetycznych środowisk, w których wydarzeniem dnia jest bójka dwóch meneli, a których mieszkańcy mechanicznie posługują się strzępami zasłyszanych zdań i zachowań, sami w głowach mając mentalny śmietnik, powstały poprzez miejsce w którym żyją i używki, które zastępują im płatki na śniadanie. To też popis aktorski Szyca, Gąsiorowskiej i reszty. To, w końcu, wydarzenie na rodzimym rynku. Autor: Maciej Grudziński Nadmorskie Wejherowo kojarzy się większości z wakacjami, młodzieżową koszykówką i biegami ulicznymi (za sprawą Marcina Chabowskiego – wtajemniczeni wiedzą o co chodzi). Nielicznym natomiast kojarzy się również z polską literaturą. Okazuje się, że w tym właśnie mieście wybuchła ostatnia głośna “wojna” na terenie naszego kraju! Wybuchła właściwie nie w mieście a w głowie mieszkanki tego miasta – maturzystki Doroty Masłowskiej. Proszę się teraz przyznać, kto jeszcze pamięta najzdolniejszą młodą pisarkę ostatnich lat? Wojnę polsko-ruską pod flagą biało-czerwoną pisasła Masłowska, żeby się odstresować przed maturą. Zachwycali się nią wszyscy współcześni twórcy, a prawdziwego rozgłosu narobił jej (chyba nawiększy fan) Robert Leszczyński, kiedy w 2002r. będąc jednym z jurorów kultowego Idola nakłaniał wszystkich do przeczytania tej fantastycznej powieści. Takiego rozgłosu sama autorka nigdy się nie spodziewała. Pierwsza polska powieść dresiarska (jak ją nazywano) stała się szybko narodowym fenomenem, a sama autorka ikoną młodego pokolenia. Została laureatką Paszportu Polityki w kategorii Literatura, a także finalistką Literackiej Nagrody Nike 2003. Nie zamierzała oczywiście spocząć na laurach i zakończyć jedynie na przygodach Silnego. Idąc za ciosem napisała Paw królowej, którym udowodniła, że język ulicy może być jednocześnie językiem literatury. Tym razem jurorzy i recenzenci nie mieli wątpliwości czy mają doczynienia z jednorazowym zrywem geniuszu, czy autentycznym talentem. W 2006r. Paw… doczekał się Literackiej Nagrody Nike. W 2009r. zaś ekstrawaganckiej ekranizacji w reżyserii Xawerego Żuławskiego doczekała się Wojna polsko-ruska… a główne role fenomenalnie zagrali Borys Szyc i Roma Gąsiorowska, a Dorota zagrała samą siebie! Masłowska nie zwalniała tempa, a od samego początku jej karierę wspierał Jerzy Pilch, który tak o jej talencie pisał: “Ta metrykalnie młodziutka dziewczyna ma w sobie tak niesłychaną dojrzałość pisarską i taki dar władania polszczyzną, dar rozpruwania, nicowania, rozbijania na miazgę języka i tworzenia z tej miazgi języka swoistego, nieraz makabrycznego i karkołomnego, zawsze osobliwie poetyckiego, że możliwości dalszego rozwoju wydają się tu nie do zmierzenia.” Autorka poszła jednak w stronę sztuk teatralnych i tam szukała rozwoju swojego literackiego warsztatu. Zaczęła współpracę z warszawskimi legendami Przemysławem Wojcieszkiem i Grzegorzem Jarzyną. Doczekaliśmy się wystawienia Dwoje biednych Rumunów mówiących po polsku; Między nami dobrze jest i Kochanie, zabiłam nasze koty. Nie, nie nie… to jeszcze nie wszystko co potrafi Dorota! Poza dość oczywistymi aktywnościami, jak współpraca z Przekrojem i Gazetą Wyborczą, gdzie regularnie można było przeczytać jej felietony, próbowała swoich sił jako piosenkarka. Współpracowała z takimi znanymi kapelami jak Cool Kids of Death, Fałszerze Recept, Pałac Wujka Leszka. W 2014r. wydała natomiast swoją autorską płytę Mister D. – społeczeństwo jest niemiłe. Tak – sporo zainteresowań, duża rozbieżność i niemało pomysłów. To wszystko sprawia, że na Masłowską, którą wszyscy mieli początkowo za pisarkę, trzeba patrzeć bardziej jak na artystkę z wielowymiarową duszą, która wszystkiego czego się tknie zamienia w złoto. Jest traktowana (a ma 37 lat), jako osobowość i kreator, moderator pomysłów i otwarty umysł. Jest zapraszana na festiwale teatralne, filmowe, literackie, gdzie zawsze znajduje wspólny język z jurorami i publicznością, dla której jest nierzadko łącznikiem pomiędzy nimi a twórcami. Swego czasu była buntowniczką, głosem ulicy, uwolnioną wolną artystyczną duszą, którą ktoś zauważył. Być może nie było jej widać w księgarniach, ale tylko dlatego, że w tym czasie działała gdzie indziej, a my nie patrzyliśmy dokładnie gdzie teraz jest i co robi. Bo przecież twórczość ma wiele wymiarów. Masłowska nie zniknęła więc. Masłowska dorosła i dojrzała, a my niedługo o niej usłyszymy.